Deszcz wystukiwał rytm nocy na parapecie,
Sen dryfował gdzieś pod moim łóżkiem,
Zazdrośnie swych iluzji strzegąc,
Na krześle anioł zmęczony przysiadł,
Na chwilę, bo chciał skrzydła zmoczone wysuszyć,
Z torby chleba kawałek wyciągnął,
Przed dalszą podróżą chciał się posilić.
Pająk w kącie pajęczyny z góry wszystko obserwował
To na anioła zerkał to na mnie, to na śpiącą muchę na szybie
Mysz pod podłogą o serze tłustym marzyła,
A ja patrząc w okno krople deszczu liczyłem
Wszystko to się w bezsenność nocy
w moim pokoju zdarzyło.